[ Pobierz całość w formacie PDF ]
//-->PRZEDMOWAWraz z wejściem potężnych sił przeciwnika na zachodniPacyfik późnym latem i jesienią 1944 r. sytuacja Japoniistała się wyjątkowo trudna. Zagrożone zostały bezpośred-nio drogi komunikacyjne łączące jej wyspy macierzystez podbitymi obszarami surowcowymi, zwłaszcza z rafine-riami w Indiach Holenderskich i Brunei. Dowództwo ja-pońskiej marynarki wojennej postanowiło przeciwdziałaćamerykańskim poczynaniom wszystkimi dostępnymi środ-kami.Sytuacja skumuluje się w trzeciej dekadzie października,gdy dojdzie do poczwórnej bitwy morskiej i lotniczej - naj-większej batalii morskiej w dziejach. Do historii przejdzieona pod nazwą bitwy o zatokę Leyte.Dla polskiego czytelnika jedno z wielkich starć składają-cych się na tę batalię ma pewien szczególny urok, jestw jakiś sposób romantyczne: oto grupa niewielkich okrę-tów amerykańskich napotyka niespodzianie rankiem 25października koło filipińskiej wyspy Samar główne siłyfloty japońskiej, mogące teoretycznie puścić na dno w błys-kawicznym tempie tych, których spotkała ta straszna nie-spodzianka. Ale Dawid broni się zręcznie, zadaje ciosyGoliatowi i zmusza go do odwrotu...Miałem przyjemność i zaszczyt poznania dwóch uczest-ników tej bitwy, z pochodzenia Polaków - Henry'egoPyzdrowskiego i Freda Grabosa (sia). Uzupełniłem dziękinim oraz dzięki lotnikowi morskiemu płk. HowardowiSkidmore i kmdr. ppor. Elmerowi Smithowi pływającemuna kutrach torpedowych obraz wydarzeń przedstawionyongi wBurzy nad Pacyfikiem, ZSLCO jestem im serdeczniewdzięczny. Osobne wyrazy wdzięczności należą się amery-kańskiemu malarzowi maryniście Carlowi G. Eversowi zaudostępnienie reprodukcji jego obrazu „The Finał Hour"przedstawiającego ostatnie chwile lotniskowca eskortowe-go „Gambier Bay" w bitwie 25 października koło wyspySamar. Fragment jego posłużył nam do kompozycji okład-ki.PRZED NAJWIĘKSZĄ BITWĄPRELUDIUM NA HAWAJACHFranklin Delano Roosevelt przybył 26 lipca 1944 roku doPearl Harbor na pokładzie nowego krążownika „Baltimo-re". Mimo wszelkich zabiegów wokół utajnienia wizyty nanabrzeżach zgromadził się tłum marynarzy i żołnierzy.Kronikarze odnotowali, że w dwuszeregu admirałów wita-jących prezydenta, w czasie komendy: „Na prawo patrz!"dwóch wysokich dowódców zwróciło głowy [...] w lewo, kuogromnemu ukontentowaniu załogi „Baltimore", któraokrzykami dała wyraz swej radości.Roosevelt nieprzypadkowo zjawił się w bazie amerykań-skiej na Hawajach. Powodem jego pojawienia się był wielkispór toczący się w dowództwie sił zbrojnych. Stanął bo-wiem przed nim trudny problem: jakimi drogami dojść dowysp japońskich. Jak rzucić na kolana przeciwnika, któryprzegrywał bitwy, ale nie przegrał jeszcze wojny?Siły amerykańskie, wykonując kolejne uderzenia, posu-wały się dotychczas jakby dwiema drogami, czy raczejwzdłuż dwóch wielkich osi. Część sił dowodzonych przezadm. Chestera Nimitza szła przez środek Pacyfiku, lądującna kolejnych archipelagach i atolach. Druga część, składa-jąca się przede wszystkim ze znacznych sił lądowych,wspieranych jednak przez flotę i lotnictwo, posuwała się..dołem mapy", forsując barierę Archipelagu Bismarckai Nowej Gwinei. Przewodził im gen. Douglas MacArthur.Szefowie Komitetu Połączonych Sztabów amerykan-skich doszli zrazu do wniosku, że wygodniejszą, krótsząi łatwiejszą drogą do japońskich wysp macierzystych bę-dzie trasa przez środek Pacyfiku wiodąca wzdłuż wyspBonin, Iwodzima i archipelagu Riu-kiu z Okinawą odległąod południowych brzegów Japonii zaledwie o kilkasetkilometrów. Trasa ta odpowiadała ze wszech miar ad-mirałom Ernestowi J. Kingowi i Chesterowi Nimitzowi,którzy uważali ją za najbardziej racjonalną.Gen. MacArthur natomiast był przeciwny temu planowi,twierdził bowiem, że główne siły powinno się skupić w celuuderzenia na Filipiny: można utworzyć tu bazy i rozlokowaćsiły do podboju Japonii. Rychłe wyzwolenie Filipin miałoponadto - jego zdaniem - zalety polityczne, gdyż Filipiń-czycy, którzy rozwinęli ruch partyzancki, spodziewali siępomocy i uwolnienia od jarzma japońskiego.Nieporozumienia między dowódcami i sztabami trwały,Roosevelt uznał więc, że musi się w tę sprawę wmieszać...Przed zaokrętowaniem na „Baltimore" w bazie SanDiego na zachodnim wybrzeżu przyglądał się ćwiczeniomdesantowym 5 Dywizji Piechoty Morskiej. Po pięciudniach podróży „prezydencki" krążownik dowodzonyprzez kmdr. Waltera L. Calhouna wykonał w Pearl Harborznakomite podejście do nabrzeża 22-B: „[...] tak łagodne,że jego burty -jak ocenił jeden ze świadków - nie zgniotły-by nawet skorupki orzecha". Następnie rozegrała się scenaopisana na wstępie.Dwuszereg admiralski wkrótce znalazł się na pokładzie,z szefem sztabu Floty Pacyfiku wiceadm. CharlesemMc Morrisem na czele, i jeden po drugim admirałowiezostali przedstawieni prezydentowi. Wkrótce po tym wszy-scy pożegnali się, z wyjątkiem adm. Nimitza. Rooseveltoczekiwał na drugiego rozmówcę, który dopiero co wylą-dował samolotem z Brisbane w Australii. Wkrótce do uszuoczekujących dobiegły odgłosy gwizdków policyjnych i wa-rkot motocykli eskortujących dowódcę Sił Południo-wo-Zachodniego Pacyfiku - gen. Douglasa MacArthura.Generał przybył ubrany dość nieformalnie, bo w zielonespodnie, skórzaną kurtkę i czapkę feldmarszałka wojskfilipińskich. Wspiął się zwinnie po trapie wśród ogłuszają-cych dźwięków gwizdków bosmańskich, zasalutował z gra-cją banderze okrętu i zniknął z oczu licznym widzom- oczarowanym jego charakterystyczną sylwetką, by poja-wić się przed obliczem prezydenta.Roosevelt po powitaniu podszedł do wielkiej ściennejmapy Pacyfiku i wskazując ręką wyspę Mindanao, zadałMacArthurowi proste pytanie:- Douglas, dokąd stąd ruszymy?- Leyte, Panie Prezydencie, a potem Luzon.Rozpoczęła się zażarta dyskusja, którą kontynuowanonastępnie w rezydencji prezydenta w pobliżu znanej plażyWaikiki. MacArthur zdecydowanie bronił sprawy Filipini ostatecznie Roosevelt przychylił się w zasadzie do jegoidei. Podkreślano również, że Japonia ma być zmuszona dopoddania się przede wszystkim działaniami lotnictwa, ar-mii i marynarki, „bez inwazji wysp macierzystych".Tak oto Leyte, średniej wielkości wyspa filipińska, wysu-nęła się na arenę wojennej historii, a okoliczne morzai cieśniny miały w przyszłości znaleźć się na kartach pod-ręczników historii wojen morskich.Europa dowiedziała się o Leyte w XVI w., gdy Fer-dynand Magellan dotarł do niej 16 marca 1521 r. nakrótko przed swą tragiczną śmiercią, przeszedłszy przezcieśninę Surigao. W latach sześćdziesiątych tego wiekuzałożyciel Manili-Miguel Lopez de Legaspi - przez pewienczas przebywał na wyspie, zajmując się nawracaniem jejmieszkańców. Obliczono, że w roku 1735 prowincję Leyte,obejmującą także pobliską wyspę Samar, zamieszkiwałoponad 55 000 ludzi. Wskutek pirackich napadów liczbaludności zwiększyła się w wieku XIX i dopiero po zor-ganizowaniu obrony przed plagą, którą moglibyśmy porów-nać do nieszczęść spadających na Europę z rąk Wikingów,populacja powiększyła się gwałtownie, osiągając ponad90 000 mieszkańców na samej wyspie, skupionych główniew żyznej dolinie Leyte rozciągającej się od północy kupołudniowi wzdłuż wschodniego wybrzeża.Z wojskowego punktu widzenia największy walor Leyte8stanowiło jej usytuowanie po środku Archipelagu Filipiń-skiego, skąd blisko było do Luzonu - „stołecznej" wyspyFilipin ze stolicą Manilą. W związku z szykowaną inwazjąogromne znaczenie miały także wyśmienite warunki hydro-graficzne wschodnich brzegów wyspy. Podejścia były wol-ne od mielizn i raf, a w zatoce Leyte znajdowały się plażeznakomicie nadające się do lądowania. Wyspa ma sporewymiary: 200 kilometrów w linii północ-południe i 80w linii wschód-zachód, co umożliwiało ulokowanie na niejznacznych sił w postaci wojska i zaopatrzenia niezbędnegodo kontynowania działań na innych wyspach archipelagu.Na konferencji w Quebecu z udziałem prezydenta Sta-nów Zjednoczonych Franklina Roosevelta i premiera Wiel-kiej Brytanii Winstona Churchilla Komitet PołączonychSztabów przedstawił 11 września plan najbliższych działańna Pacyfiku. Lądowanie na filipińskiej wyspie miało byćpoprzedzone kilkoma akcjami desantowymi w celu zapew-nienia sobie panowania w powietrzu:- 15 września siły MacArthura zajmą odległą o 350 milod Mindanao wyspę Morotai, z której mogłyby współ-działać myśliwce w operacji filipińskiej;- 5 października siły Nimitza opanują Peleliu, jednąz wysp Palau, następnie Yap w tym samym archipelagui atol Ulithi wyznaczony na bazę wysuniętą floty;- 15 listopada siły MacArthura wylądują na Mindanao,20 grudnia na Leyte *.REWOLUCJA HALSEYATymczasem w ciągu dwóch dni owo kalendarium przed-stawione 11 września w Quebecu zostało radykalnie zmie-nione. Autorem tych innowacji był wiceadm. William F.Halsey, motorem natomiast - działania jego floty. DecyzjeHalseya były stanowcze i agresywne w tonie. Na ekspozycjihistorycznej, którą oglądałem na lotniskowcu „Yorktown"przycumowanym przy „Patriofs Point" w Charlestonie,S. E. M o r i s o n ,Leyte. June 1944-January 1945[w:]History ofUnited States Naval Operations in World War II,Boston 1958, s. 11-12.1widnieje na poczesnym miejscu motto Halseya:„Hit hard,hit fast, hit oft" (Uderzaj mocno, uderzaj szybko, uderzajczęsto!)I chyba tak to w wykonaniu jego lotniskowcówwyglądało...Adm. Halsey 26 sierpnia 1944 r. zastąpił wiceadm.Raymonda S. Spruance'a, zwycięzcę z Morza Filipiń-skiego, i przejął od niego dowodzenie 5 Flotą, która terazprzybrała nazwę 3 Floty. Sztab floty zmienił się, leczokręty pozostały te same, podobnie jak wtedy, gdy do-wództwo obejmował Spruance. Zmieniły się kryptonimyzespołów: Zespół Operacyjny 58(Task Force 58)wiceadm.Marca A. Mitschera stał się teraz Zespołem Operacyjnym38(Task Force 38).Długa droga wiodła 62-letniego Halseya na stanowiskodowódcze w ostatnich rozstrzygających bitwach na Pacyfi-ku. W pierwszej wojnie światowej i przez kilka lat po niejdowodził niszczycielami, dwa lata był attache morskimw Berlinie, potem szefem sztabu na pancerniku „Wyo-ming" i dowódcą dywizjonu niszczycieli. Po studiachw akademii marynarki ukończył kurs pilotażu i związał sięz lotnictwem morskim - w 1934 r. dowodził lotniskowcem„Saratoga". Do Pearl Harbor wpływał tuż po nalociejapońskim jako dowódca zespołu lotniskowców. Wziąłpierwszy odwet na Japończykach na czele zespołu lotnis-kowców, który wykonał pierwszy nalot na Tokio; uczest-niczył w bitwie na Morzu Koralowym, w kampanii naSalomonach i w walkach o „Barierę Bismarcka", a takżew zajęciu Wysp Admiralicji. Teraz, w decydującym okresie,los dawał mu do rąk potężne narzędzie wojny - flotę,której trzonem były szybkie lotniskowce i pancerniki.Pod rozkazami Halseya znalazło się dziewięć nowoczes-nych lotniskowców o potężnej sile: każdy miał na po-kładzie 40 myśliwców, 35 bombowców nurkujących i 10samolotów torpedowych. Każdy z lekkich ośmiu lotnis-kowców dysponował 23 myśliwcami i 10 samolotami tor-pedowymi. Zarówno ciężkie, jak i lekkie lotniskowce roz-wijały prędkość powyżej 30 węzłów i potrafiły w ciągudoby pokonać odległość od 400 do 600 mil. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • asael.keep.pl
  •