[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Flagg Fannie
Boże Narodzenie w Lost River
Jak myślicie: Co robi samotny, rozwiedziony mężczyzna,
dysponujący bardzo skromnymi oszczędnościami i mający przed
sobą zaledwie kilka miesięcy życia?
A. poddaje się smutkowi i przygnębieniu?
B. kupuje skrzynkę piwa jako jedyną osłodę tej ponurej sytuacji?
C. wyjeżdża do Lost River, małego miasteczka w Alabamie, poznaje
jego nieco zwariowanych i sympatycznych mieszkańców, próbuje
pomóc małej niepełnosprawnej Patsy oraz zaprzyjaźnia się z małym
ptaszkiem o imieniu Jack i... czeka na cud?
Oswald, bohater książki Fannie Flagg, wybrał rozwiązanie C.
(I zdradzę Wam sekret: To właśnie była najlepsza odpowiedź!!!).
-Dla Joni, Kate i Rity
Wietrzne miasto
Był dopiero szósty listopada, ale w Chicago szalała już druga o tej
porze roku potężna zamieć. Pan Oswald T. Campbell w drodze do
lekarza wdepnął w absolutnie każdą sięgającą kostek kałużę
pośniegowego błota. Zanim dotarł na miejsce, zdążył wyczerpać swój
repertuar przekleństw, całkiem zresztą spory dzięki krótkotrwałej
służbie wojskowej. Recepcjonistka wręczyła mu na powitanie
tabliczkÄ™ z zaciskiem i formularze.
— Mamy pańską kartę zdrowia i dokumenty ubezpieczeniowe, ale
doktor Obecheck lubi wiedzieć coś więcej o pacjencie. Proszę to dla
nas wypełnić, dobrze?
Boże drogi, pomyślał, czemu zawsze każą coś wypełniać? Uprzejmie
pokiwał głową, usiadł i zaczął pisać: Imię i nazwisko: Oswald T.
Campbell Adres: Hotel De Soto, 1428 Lennon AuenueChicago,
Illinois Płeć: Mężczyzna Wiek: 52 lata Włosy: Resztki rudych Oczy:
Niebieskie
Wzrost: 175 cm Waga: 73 kg
Stan cywilny: Rozwiedziony. Dzieci: Brak, dzięki Bogu
Najbliższy żyjący krewny: Była żona, Helen Gwinn,
1457 Hope Street; Lake Forest, Illinois Na co uskarża się pacjent:
Cubsi potrzebujÄ… nowego zawodnika drugiej bazy.
Było tam znacznie więcej pytań, ale pozostawił je bez odpowiedzi,
podpisał się i wręczył kartki dziewczynie.
Później, już po badaniu, kiedy dygotał z zimna w cienkiej, rozciętej na
plecach szpitalnej koszuli z szarej bawełny, do lodowatego
pomieszczenia weszła pielęgniarka i kazała mu się ubrać. Lekarz
chciał z nim porozmawiać w gabinecie. Oswald nie tylko był
przemarznięty do szpiku kości i obolały po nieprzyjemnym badaniu i
dźganiu różnych miejsc, ale na domiar złego, gdy włożył skarpetki,
przekonał się, że nadal są mokre. Usiłował je wyżąć, ale tylko
zapaskudził całą podłogę. Jednocześnie zauważył, że skarpety
zabarwiły mu stopy na przyjemny dla oka odcień granatu. —
Świetnie! — mruknął do siebie. Cisnął skarpety do kosza i w mokrych
butach poczłapał korytarzem.
Znudzony i nieswój, czekał w gabinecie. Nie miał nic do czytania i nie
mógł sięgnąć po papierosa, bo nakłamał lekarzowi, że rzucił palenie.
Poruszał palcami u stóp, żeby je rozgrzać, i rozglądał się po
pomieszczeniu. Wszędzie, gdzie spojrzał, widział szarość. Szaro było
[ Pobierz całość w formacie PDF ]