[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Stanis�aw Witold CzarneckiFlamingiStanis�aw Witold Czarnecki w fandomie bardziej znany jest jako Stan. Urodzi� si� w M�awie, przez wi�ksz� cz���ycia mieszka� w Inowroc�awiu. Uko�czy� fizyk� na Uniwersytecie Miko�aja Kopernika. Obecnie jest pracownikiemnaukowym tej uczelni. Mieszka na wsi, z �on� i synkiem. Debiutowa� w "Fenixie" opowiadaniem "Oswojony".Nie po raz pierwszy teksty Stana trafiaj� na nasze �amy, "We �nie", "W samotno�ci" i "Jedno zwyk�e polowanie"ukaza�y si� we Framzecie.Poni�sze opowiadanie zdoby�o trzecie miejsce w konkursie literackim Esensji."Od czego� musz� zacz��" pomy�la�, kiedy wreszciepozna� odpowied� na najwa�niejsze pytanie swojego �ycia. Wyci�gn�� wi�c z szafy swoj� star�, ulubion�, aleniemo�liwie z�achan� kurtk� d�insow�, kt�r� ju� od lat wstydzi� si� nosi�. Wstyd nareszcie min��. Ma�o tego, na jegomiejsce przysz�a odwaga. Bez wahania odpru� no�em r�kawy, nie troszcz�c si� specjalnie o estetyk� - przyci�� tylko cobardziej wystrz�pione nitki. W rupieciarni wyszuka� spor� torb� chromowanych, graniastych �wiek�w i zrobi� z nich naplecach wielk� gwiazd� szeryfa. Zawiesi� kurt� na wieszaku, wieszak zaczepi� o �yrandol i ogl�da� swoje dzie�o zewszystkich stron. "B�dzie im u�atwia� celowanie" - zauwa�y� z rozbawieniem, kiedy przeci�g zako�ysa� kurtk� i �wiekizamigota�y odblaskami �wiat�a. By�a gotowa, dok�adnie taka jak trzeba. Pozosta�o mu na ni� zas�u�y� - cherlawy, bladyi zgarbiony od �l�czenia przy komputerze, nie m�g� jej za�o�y�.Na razie zdj�� foliowy pokrowiec ze swojego najlepszego garnituru i zapakowa� w niego kurtk�. Nie wiedzia�, jakd�ugo b�dzie czeka�a - nie chcia�, �eby si� kurzy�a.Potem poszed� do sypialni, wyci�gn�� z szafki sw�j dziennik i, siedz�c na ��ku, plecami oparty o �cian�, zacz�� czyta�.Od pocz�tku, od nieregularnych zapis�w, kt�re robi� jako nastolatek, nie bardzo rozumiej�c po co. Przemierza� w�asne�ycie, wraca� do moment�w kt�re zapisa�, �eby o nich nie zapomnie�, natrafia� na dziury - puste strony przypominaj�cedni kiedy dzia�y si� z�e rzeczy. Ich nie musia� zapisywa�, pami�ta� doskonale, wbrew swojej woli. Patrzy� nanieczytelne bazgro�y z nocy, kiedy pierwszy raz z premedytacj� upi� si� do nieprzytomno�ci. Tyle b�lu - musia� pi�,�eby znikn��, przesta� istnie� cho� na kilka godzin i uciec od cierpienia. Ale teraz nawet do tych bazgro��w potrafi� si�gorzko u�miecha�. Nareszcie mia�y sens. W pogmatwanych liniach kre�lonych pijan� d�oni� tkwi�a odpowied�. Zbli�a�si� do niej ze strony na stron�, min�y lata, zanim zacz�� podejrzewa�, �e istnieje. A dzi� j� pozna�.Kiedy sko�czy� czyta�, by� ju� �rodek nocy. Odkr�ci� nasadk� Pelikana, na pustej stronie zanotowa� dat� i godzin�.Pisa� bardzo d�ugo. Kiedy sko�czy�, przez okno wpada�o ju� pierwsze �wiat�o �witu. Potar� zm�czone oczy i rozejrza�si� po pokoju: st�, komputer, szafa, kilka p�ek, pod oknem rower treningowy. Prze�y� tu wi�kszo�� doros�ego �ycia.Nie chodzi� do pracy, bo ��czno�� z firm� zapewnia� mu komputer i sta�e ��cze. Wi�ksze zakupy i kontakty z lud�mir�wnie� za�atwia� przez sie�. Zamiast spacer�w mia� rower, na kt�ry rzadko wsiada�. Na p�kach i w szufladachspoczywa�y wszystkie materialne �lady jego �ycia: ksi��ki, p�yty, ulubiony kubek, pami�tki ze szkolnych wycieczek,kalendarz z flamingami zawieszony nad biurkiem... Zabra� m�g� tylko najpotrzebniejsze rzeczy - reszta musia�aznikn��.Wzi�� zimny prysznic, wypi� kaw� i wyszed� poza�atwia� co trzeba, w banku i na poczcie. Potem zabra� si� za telefony:jak si� spodziewa�, ju� w pierwszym biurze podr�y czeka�a atrakcyjna oferta "last minute". Inaczej by� nie mog�o. Nakoniec obszed� sklepy przemys�owe i zrobi� zakupy, zgodnie z poradnikiem "terrorist encyclopaedia" �ci�gni�tym zsieci.Nazajutrz, w samolocie, poprosi� stewardess� o piwo. Dziewczyna wprost z reklamy linii lotniczych - zgrabna, �adna,mi�a, u�miechni�ta... Przez kilka minut obserwowa� �miej�c si� w duchu, jak chodzi�a w t� i z powrotem mi�dzyrz�dami foteli szukaj�c pasa�era, dla kt�rego przynios�a na tacy litrow� puszk� Faxe'a i szklank� z grubego szk�a.Cztery razy przesz�a obok, patrz�c mu za ka�dym razem prosto w twarz, zanim si� zlitowa� i gestem da� dozrozumienia, �e piwo jest dla niego. By�a zmieszana, ale by�aby jeszcze bardziej, gdyby wiedzia�a, co si� si� naprawd�sta�o.- Mam na imi� Noah - powiedzia� odbieraj�c tac� i u�miechn�� si� do stewardessy. Nie mia�, ale zawsze chcia� mie�.Spojrza� na zegarek - od prawie trzech minut jego stare �ycie p�on�o w ogniu napalmu domowej roboty."Mam na imi� Noah" - pomy�la� i od tej chwili by�a to prawda.*Odk�d Daniel zacz�� pracowa� w policji, mia� dziesi�tki sn�w w kt�rych wraca�y do niego rzeczy obejrzane na jawie.By�y to straszne koszmary, ale nie straszniejsze od wspomnie�. Nie znajdowa� w nich niczego dziwnego,niezrozumia�ego. Po prostu umys� pr�bowa� strawi� co� z natury rzeczy niestrawnego. I tyle.Sen, od kt�rego wszystko si� zacz�o, by� inny. W sumie, ca�kiem niez�a, przygodowa historia.- �e co? - Jacek parskn�� obryzguj�c chodnik �ykiem porannej kawy. Stali obok samochodu, zaparkowanego na niemalpustym parkingu, otoczonym �lepymi �cianami kamienic. W radiu pi�kny g�os �piewa� "jak dobrze wsta�, skoro �wit".Na masce postawili termos, styropianowe kubki i papierow� torb� z ci�gle ciep�ymi pasztecikami. Daniel opowiada�partnerowi sen, jaki mia� tej nocy.- No... by�em Terminatorem, takim jak Szwarc w pierwszej cz�ci... Cholera! - kpi�cy u�miech Jacka wyj�tkowodzia�a� Danielowi na nerwy - Wiem, �e to g�upio brzmi, ale pos�uchaj przez chwil�...- Dobra, nawijaj, ale tak mi�dzy nami, ile razy na tym by�e� w kinie, kiedy ostatnio i czy masz na to jakich� �wiadk�w?- Jacek nale�a� do wyj�tkowo paskudnej grupy zbocze�c�w, kt�rzy uwielbiaj� poranki i tryskaj� poczuciem humoru,gdy wszystkim doko�a klej� si� oczy, a r�ce dr�� zaci�ni�te na kubkach z kaw�.- Osiem razy, dziesi�� lat temu, nie, chodz� do kina sam - tym razem Daniel zachowa� zimn� krew i spokojnieopowiada� dalej.- W tym �nie by�a podr� w czasie, i kto�, jakby Sarah Connor i ten komandos, Kyle, kt�ry mia� j� chroni�, a ja...by�em widzem, chyba wiedzia�em, �e to film, a� nagle stwierdzi�em, �e ja sam jestem androidem. Ogl�da�em wszystkoz dziwnej perspektywy, mia�em bro�, jakie� wielkie giwery, i czu�em si� silny, lekki, mog�em skoczy� z dowolnejwysoko�ci, zreszt� niewa�ne. W ka�dym razie, dosz�o do takiego momentu, �e goni�em Sar� i Kyle'a w wielkimbudynku, gdzie by�o du�o ludzi. On strzela�, ale nic nie m�g� mi zrobi�. By�em coraz bli�ej, a� wbiegli do pe�nej ludzisali, kt�ra wygl�da�a jak skrzy�owanie czytelni z restauracj�. Kto� krzykn�� "Elektroniczny morderca!" i echozwielokrotni�o ten okrzyk. Ci tutaj wiedzieli kim jestem. Ale nie uciekali, Kyle co� do nich zawo�a� i zacz�li si� t�oczy�przede mn�, wyci�gali do r�ce, jakby chcieli mnie z�apa�, popchn��. Musia�em strzela�. Strzela�em i strzela�em, padali,ale ci�gle ich przybywa�o. Patrzy�em im w oczy, widzia�em w nich �wiadomo��, tego co robi�. Po�wi�cali si�, �ebymnie zatrzyma�, da� czas uciekaj�cym. Taka zimna, przera�aj�ca determinacja: starszy pan w garniturze, m�odych�opak we flanelowej koszuli, dziewczyna w sukience, kobieta w garsonce... Zwykli ludzie, dziesi�tki zwyk�ych ludzi,widzia�em jak nadchodz� z r�nych korytarzy, zbli�aj� si�, pr�buj� mnie z�apa�, mo�e przewr�ci�? Nie mieli szans,strzela�em i trafia�em, padali z rozwalonymi g�owami, jakim� sposobem, jeszcze nie usypa� si� kopiec z ich cia�. Iwtedy zacz��em si� ba�.Jacek spojrza� spod uniesionych brwi.- Ba�? Przecie� by�e� robotem. Nie mog�e� si� ba�.- No w�a�nie. Jednak tak by�o. Nagle zrozumia�em, �e nie przejd�. �e ta hekatomba ma sens. Nie byli w stanie mnieodepchn��, ale ich dotkni�cia sprawi�y, �e zacz��em si� cofa�. Ba�em si�.- I co z tego wynika twoim zdaniem?- Jeszcze nie wiem, ale czuj�, �e co� wa�nego. Nie mog� przesta� o tym my�le� - Daniel potar� d�o�mi policzki izaczerwienione oczy. On bardzo nie lubi� rano wstawa�.Jacek poci�gn�� �yk kawy. Potem zrobi� zamy�lon� min�, popatrzy� na s�o�ce i pog�aska� kr�tko przyci�t� szczecin�szarych w�os�w. W ko�cu odezwa� si� obrzydliwie mentorskim tonem.- To rzeczywi�cie pasjonuj�cy problem, jestem pewien, �e twoja pod�wiadomo�� chcia�a powiedzie� co� wa�nego,daj�c ci rol� w przeboju kinowym sprzed lat. Niew�tpliwie jest to r�wnie� uk�on w stron� twojej imponuj�cejmuskulatury. My�l� jednak, �e mamy na dzi� jeszcze bardziej zajmuj�cy materia� do rozwa�a�. Na przyk�ad: jak wej��do meliny przy �r�dmiejskiej 5, przes�ucha� �wiadka i wyj�� w taki spos�b, �eby nie mie� obrzyganego p�aszcza, abut�w przesi�kni�tych moczem i oblepionych ka�em? Masz ju� mo�e pomys� na skuteczne przes�uchanie na�ogowegoalkoholika, kt�ry prawdopodobnie za nie dalej ni� kwadrans wypije swoje pierwsze �niadanie?- Cholera, wszystko potrafisz sp�yci�...- Po prostu nie chc�, �eby twoje ci�ko ranne wstawanie posz�o na marne - Jacek wr�ci� do swojej zwyk�ej, przyja�niekpi�cej intonacji. - A jak si� nie pospieszymy, to tak w�a�nie b�dzie. Zbieraj si�, mo�emy jeszcze pogada� wieczorem.Taki by� koniec rozmowy "na dzie� dobry" i pocz�tek s�u�by.Jacek wsiad� do samochodu, na miejsce kierowcy, a Daniel jeszcze raz rozejrza� si�: by�o pi�knie. W samym �rodku tejstarej, �mierdz�cej, osypuj�cej si� dzielnicy, nagle by�o pi�knie b��kitem nieba, zieleni� rachitycznych drzewek, cisz�poranka, par� oddechu unosz�c� si� w powietrzu. Daniel dobrze zapami�ta� t� chwil� - by�a cz�ci� ca�ej sekwencjizdarze�, kolejn� zapowiedzi� tego co mia�o si� zdarzy�, czyteln� dopiero po fakcie.Najpierw sen, potem poranna rozmowa, przes�uchanie...Obrzydliwa nora w suterenie - co do wymiocin i fekali�w Jacek przesadzi� tylko troch� - a w niej jeszcze bardziejobrzydliwy menel, przy�apany w rzadkim momencie wzgl�dnej t... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • asael.keep.pl
  •