[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ALAN DEAN FOSTEROBCY3 DECYDUJ�CE STARCIE1.Z�e sny.�mieszna sprawa z tymi koszmarami. S� jak chroniczna, nawracaj�ca choroba.Umys�owa malaria. Kiedy ju� my�lisz, �e si� z nimi za�atwi�e�, uderzaj� w ciebieznowu z ca�� moc�. Atakuj� znienacka w chwili, gdy jeste� na to nieprzygotowany, ca�kowicie odpr�ony i najmniej si� ich spodziewasz. Nie mo�na te�za choler� nic na to poradzi�. Za choler�. Nie pomog� �adne tabletki czymedykamenty. Nie mo�na te� poprosi� o zastrzyk o dzia�aniu wstecznym. Jedynelekarstwo stanowi zdrowy, mocny sen, a ten podsyca tylko infekcj�.Usi�ujesz wi�c unika� snu. Jednakie w g��bokim kosmosie nie masz wyboru. Je�linie udasz si� do komory hibernacyjnej, nuda podr�y przez pustk� zabije ci�.Albo gorzej, prze�yjesz, otumaniony i mamrocz�cy, po�wi�ciwszy dziesi��,dwadzie�cia czy trzydzie�ci lat przytomno�ci na darmo. �ycie zmarnowane nagapienie si� w przyrz�dy pomiarowe i poszukiwanie o�wiecenia w ich niezmiennymblasku o ograniczonym zestawie kolor�w. Mo�na czyta�, ogl�da� vidy i �wiczy�, atak�e my�le� o tym, co by si� sta�o, gdyby� zdecydowa� si� na zabicie nudy zapomoc� snu hibernacyjnego. Nie ma wielu zawod�w, w kt�rych spanie podczas pracyuwa�a si� za po��dane. To ca�kiem niez�a robota. P�ac� dobrze i masz przy tymszans� na obserwowanie post�pu spo�ecznego i technicznego z niepowtarzalnejperspektywy. Co prawda odroczenie �mierci nie jest r�wnoznaczne znie�miertelno�ci�, jednak jest przynajmniej jak�� jej namiastk�.Z wyj�tkiem koszmar�w. Bo te s� nieuniknionym dodatkiem do s�u�by na statkukosmicznym dalekiego zasi�gu. Najlepszym na nie lekarstwem jest przebudzenie.Podczas snu hibernacyjnego jest to jednak niemo�liwe. Maszyny na to nie pozwol�.Ich zadaniem jest trzyma� ci� w u�pieniu, spowolni� funkcje cia�a, oddali��wiadomo��. Z tym, �e in�ynierowie nie wykombinowali jeszcze sposobu naeliminacj� koszmar�w, b�karcich kuzyn�w sn�w. Razem wi�c z kr��eniem ioddychaniem twoje pod�wiadome rozmy�lania ulegaj� rozwleczeniu, przed�u�eniu,rozci�gni�ciu. Pojedynczy sen mo�e trwa� rok lub dwa. Koszmar tak�e.W pewnych sytuacjach zanudzenie si� na �mier� mo�e stanowi� bardziej poci�gaj�c�alternatyw�. W trakcie hibernacji nie ma si� jednak wyboru. Zimno, regulowanaatmosfera, ig�y, kt�re k�uj� ci� i sonduj�, zgodnie ze wst�pnie ustalonymiprogramami medycznymi, w�adaj� twoim cia�em, je�li nawet nie �yciem. Gdypogr��asz si� we �nie hibernacyjnym, wyrzekasz si� wolnej woli na rzecz maszyn,ufasz im i polegasz na nich. Dlaczeg� by nie? W ci�gu dziesi�cioleci dowiod�yone, �e s� diablo bardziej godne zaufania ni� ludzie, kt�rzy je wynale�li.Maszyn nie mo�esz urazi�, maszyny nie odczuwaj� te� wrogo�ci. Ich s�dy s� opartewy��cznie na obserwacji i analizie. Uczucia nie s� czym�, co musz� uwzgl�dnia� wswoich rachunkach, a tym bardziej kierowa� si� nimi w dzia�aniu.Maszyna, kt�r� by� Sulaco, wykonywa�a swe zadania. Czworo �pi�cych na pok�adzie�ni�o i wypoczywa�o na przemian. Gdy pod��ali swym z g�ry ustalonym kursem,chucha�y i dmucha�y na nich produkty najbardziej zaawansowanej techniki, jak�mia�a do zaoferowania cywilizacja. Utrzymywa�y ich przy �yciu, kontrolowa�ydzia�anie ich organ�w, zajmowa�y si� kr�tkotrwa�ymi zaburzeniami w organizmachRipley, Hicksa, Newt, a nawet Bishopa, cho� to, co pozosta�o z tego ostatniego,�atwo by�o utrzyma� w dobrym stanie. Bishop przyzwyczai� si� do tego, �ew��czano go i wy��czano. Z ca�ej czw�rki on by� jedynym, kt�ry nie �ni� ani niemia� koszmar�w. By�o to co�, czego �a�owa�. Sen bez sn�w wydawa� si� okropn�strat� czasu. Niemniej konstruktorzy android�w z zaawansowanej serii, do kt�rejnale�a�, zapewne uznali sny za kosztowny kaprys i nie starali si� znale��rozwi�zania tego problemu.Nikt, rzecz jasna, nie pomy�la�, by zapyta� androidy, co na ten temat s�dz�.Po Bishopie, kt�ry formalnie stanowi� cz�� statku, a nie za�ogi, i w zwi�zku ztym si� nie liczy�, Hicks by� najci�szym przypadkiem spo�r�d �pi�cych. Niedlatego, �e jego koszmary by�y straszniejsze od sn�w jego towarzyszy, lecz zewzgl�du na fakt, �e rany, kt�re niedawno odni�s�, �le znosi�y d�ugotrwa�ezaniedbanie. Potrzebna mu by�a pomoc udzielana w nowoczesnym, w pe�niwyposa�onym o�rodku medycznym. Najbli�szy podobny o�rodek znajdowa� si� jednakniewyobra�alnie daleko st�d, w odleg�o�ci dw�ch lat podr�y.Ripley zrobi�a dla niego, co mog�a. Ostateczn� diagnoz� i wyb�r terapiipozostawi�a niezawodnemu os�dowi urz�dze� medycznych Sulaco. Poniewa� jednaknikt z personelu medycznego statku nie prze�y� tragedii na Acheronie, terapiamia�a si�� rzeczy charakter minimalny. Dwa lata zamkni�cia i snu hibernacyjnegonie sprzyja�y szybkiemu zdrowieniu. Ripley nie mog�a zdzia�a� wiele, patrzy�atylko, jak Hicks pogr��a si� w chroni�cej go nie�wiadomo�ci i mia�a nadziej�, �ewydobrzeje.Podczas gdy statek robi� co w jego mocy, organizm m�czyzny przyst�pi� donaprawy uszkodze�. Spowolnienie funkcji �yciowych by�o pomocne, gdy� ogranicza�orozszerzanie si� potencjalnej infekcji, lecz w sprawie obra�e� wewn�trznychstatek nie m�g� uczyni� nic. Pacjent prze�y� tak d�ugo dzi�ki swej determinacji.Korzysta� z rezerw. Teraz potrzebna mu by�a operacja.Wewn�trz komory snu poruszy�o si� co�, co nie by�o cz�ci� statku, cho� zewzgl�du na fakt, �e kierowa� nim r�wnie� wy��cznie program, nie r�ni�o si� a�tak bardzo od ch�odnych, oboj�tnych korytarzy, kt�re przemierza�o. Jego nieustaj�cym poszukiwaniem, bezmy�lnym p�dem naprz�d, rz�dzi� tylko jeden nakaz.Nie g��d, gdy� nie by�o g�odne i nie przyjmowa�o po�ywienia. Nie seks, kt�regonie zna�o. Jego jedynym, wszechogarniaj�cym motywem by�o pragnienie rozmna�ania.Mimo organicznego charakteru by�o ono maszyn� w r�wnym stopniu jak komputerykieruj�ce statkiem, cho� cechowa�a je determinacja, kt�ra by�a im ca�kowicie nieznana.Ze wszystkich ziemskich stworze� najbardziej przypomina�o skrzyp�oczawyposa�onego w gi�tki ogon. Posuwa�o si� po g�adkiej pod�odze komory snu nazbudowanych z niezwykle bogatej w w�giel chityny nogach o wielu stawach. Jegofizjologia by�a nieskomplikowana, jednokierunkowa. Mia�o za zadanie spe�nia�tylko jedn� funkcj� biologiczn� i robi� to skuteczniej ni� jakakolwiek znana,por�wnywalna konstrukcja. �adna maszyna nie mog�aby sprawi� si� lepiej.Kierowane przez zmys�y b�d�ce niepowtarzaln� kombinacj� prymitywu izaawansowania, gnane przez g��boko osadzony imperatyw, nie maj�cy sobie r�wnychw �adnym z �ywych stworze�, przemyka�o z determinacj� przez komor�.Wdrapanie si� po g�adkiej �cianie cylindra hibernacyjnego by�o �atwym zadaniemdla czego� skonstruowanego w tak znakomity spos�b. G�rna cz�� komory zosta�awykonana z przezroczystego szk�a metalicznego. W �rodku spa� ma�y organicznykszta�t. Nie w pe�ni uformowana, jasnow�osa, niewinna - nie licz�cprze�laduj�cych j� koszmar�w, kt�re by�y r�wnie wyrafinowane, a cz�sto mia�yjeszcze szerszy zasi�g ni� u doros�ych �pi�cych tu� obok. Dziewczynka spa�a zzamkni�tymi oczyma, nie�wiadoma okropie�stwa, kt�re bada�o otaczaj�c� j� cienk�kopu��.Nie �ni�a. W tej chwili koszmar mia� charakter materialny i bardzo rzeczywisty.Ca�e szcz�cie, �e nie zdawa�a sobie sprawy z jego istnienia.Stworzenie bada�o niecierpliwie cylinder hibernacyjny. Zacz�o od jednego ko�cai posuwa�o si� metodycznie ku drugiemu. Cylinder by� szczelny, zamkni�ty trzemapiecz�ciami. Pod wieloma wzgl�dami stanowi� lepsz� barier� ni� kad�ub samegoSulaco. Cho� stworzenie gna� niepok�j, uczucie frustracji by�o mu obce.Perspektywa rych�ego spe�nienia biologicznego imperatywu podnieca�a je tylko isk�ania�a do wi�kszego wysi�ku. Rozci�gliwy przew�d stercz�cy z jego brzusznejstrony bada� nieust�pliw� przezroczyst� �cian�, kt�ra chroni�a bezsilne cia�ole��ce na nieosi�galnych poduszkach. Blisko�� ofiary wprawia�a stworzenie w sza�aktywno�ci.Ze�lizn�wszy si� na jedn� stron�, odkry�o wreszcie niemal niezauwa�aln� lini�oddzielaj�c� przezroczyst� pokryw� cylindra od jego metalowej podstawy. Male�kiepazury wbi�y si� w w�ziutk� szczelin�, a niewiarygodnie silny ogon znalaz� punktzaczepienia na instrumentach znajduj�cych si� z przodu cylindra. Stworzenie zogromn� si�� zadzia�a�o jak d�wignia. Jego ma�e cia�o dr�a�o z wysi�ku.Piecz�cie zosta�y poddane dzia�aniu silnych napr�e�. Istota nie ustawa�a wwysi�kach. Rezerwy jej si� by�y niewyobra�alne.Dolna kraw�d� przezroczystej kopu�y p�k�a. W metalicznym szkle pojawi�a si�r�wnoleg�a do pod�ogi szczelina. Odprysk przezroczystego materia�u, ostry jakinstrument chirurgiczny, przebi� na wylot cia�o stworzenia. Z cylindra buchn�olodowate powietrze. Ale po chwili zadzia�a�o uszczelnienie awaryjne,przywracaj�c wn�trzu hermetyczno��.Le��ca twarz� w d� na swym �o�u niespokojnych sn�w Newt j�kn�a cicho. Zwr�ci�ag�ow� w bok. Jej oczy poruszy�y si� pod zamkni�tymi powiekami, nie obudzi�a si�jednak. Szczelno�� cylindra zosta�a przywr�cona akurat na czas, by ocali� jej�ycie.Wydaj�c z siebie co chwila nieziemski skrzek, �miertelnie ranny pe�zacz rzuci�si� w drug� stron� pomieszczenia. Nogi i ogon t�uk�y spazmatycznie wprzezroczysty odprysk, kt�ry przeszy� mu cia�o. Wyl�dowa� na szczycie cylindra,w kt�rym spoczywa� nieruchomy Hicks. Nogi pe�zacza obj�y konwulsyjnym ruchemszczyt kopu�y. Dr�a� i dygota�, usi�uj�c wbi� pazury w metaliczne szk�o, podczasgdy z rany wyp�ywa�y kwasowe p�yny ustrojowe. Prze�ar�y one szk�o, przedosta�ysi� przez metalow� podstaw� cylindra i przenika�y dalej, przez pod�og�. Sk�d�spod pok�adu zacz�� si� wydobywa� dym, kt�ry wype�ni� komor�.Wok� pomieszczenia i na ca�ym statku przebudzi�y si� urz�dzenia alarmowe.Zal�ni�y ostrzegawcze �wiat�a i zawy�y syreny. �aden cz�owiek ich nie s�ysza�,nie wp�yn�o to jednak na reakcj� Sulaco, kt�ry wykonywa� swe zadania zgodnie zprogramem. Tymcza...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]