[ Pobierz całość w formacie PDF ]
JOY FIELDING
JULIO, GDZIE JESTEÅš?
Annie,
mojemu SÅ‚odkiemu PÄ…czuszkowi
Podziękowania
Pragnę raz jeszcze podziękować Owenowi Lasterowi, Larry'emu
Mirkinowi i Beverley Slopen za ich niezachwianą przyjaźń,
wyrozumiałość, rady i niezawodne duchowe wsparcie. Zapewniam
Was, że Wasza pomoc ma dla mnie ogromne znaczenie. Mojej
wspaniałej redaktorce, Emily Bestler, i jej asystentce, Sarah Branharn,
dziękuję za mądrość, ciężką pracę i oddanie, a asystentowi Owena,
Jonathanowi Pecarsky'emu, za to, że ilekroć się do niego zgłaszam,
wita mnie z radością.
Paniom: Judith Curr, Louise Burke, Laurze Mullen, Estelle
Laurence oraz cudownym ludziom z Atria and Pocket jestem bardzo
zobowiązana za ich nieustające o mnie starania, a także za cudowne
czekolady na Boże Narodzenie.
Szczególne podziękowania należą się Michaelowi Steevesowi z
Maclnfo za to, że życzliwie potraktował moje szaleńcze prośby o
pomoc, gdy mi się wydawało, że komputer „połknął" mój dysk. Jego
wysiłki, żeby wybawić mnie z kłopotu, były doprawdy heroiczne.
Państwo Maya Mavjee, John Neale, John Pearce, Stephanie
Gowan i pracownicy Doubleday Canada, będącego oddziałem
Random House, zasłużyli na moją ogromną wdzięczność za to, że
zawsze mogę na nich liczyć. Współpracujemy ze sobą od wielu lat,
przeżyliśmy kilka wydawniczych wstrząsów i mogę powiedzieć, iż
jestem dumna i szczęśliwa, że nadal jesteśmy razem.
Julio, gdzie jesteÅ›?
to moja pierwsza powieść, której akcję
umieściłam w rodzinnym mieście, Toronto. Pracując nad nią,
zrozumiałam, jak wiele to piękne miasto dla mnie znaczy. Jestem
niezmiernie wdzięczna doktorowi Jimowi Cairnsowi, zastępcy
głównego koronera na prowincję Ontario, i Gordowi Walkerowi z
Biura Rejonowego Dyspozytora za czas, jaki obaj byli uprzejmi mi
poświęcić, odpowiadając na moje pytania i dzieląc się ze mną swoją
fachowÄ… wiedzÄ….
Dziękuję także Międzynarodowemu Festiwalowi Filmowemu w
Toronto - największemu filmowemu festiwalowi na świecie - za
dostarczenie mi zarówno tła dla mojej książki, jak i za przypomnienie
niektórych wielkich filmów.
Moim czytelnikom dziękuję za e-maile, uwagi oraz entuzjazm.
Szczególne słowa wdzięczności kieruję do tych, którzy pojawiają się
w miejscach, gdzie podpisuję moje książki. Dzięki Wam warto
uczestniczyć w takich imprezach.
Na koniec pragnę gorąco podziękować mojej rodzinie i
przyjaciołom, zwłaszcza memu wspaniałemu mężowi, Warrenowi,
który niemal od trzydziestu lat jest towarzyszem mego życia, a także
naszym pięknym i utalentowanym córkom: Shannon i Annie.
Bez Was naprawdę nie dałabym sobie rady.
1
Ten dzień, jak wiele innych w ich życiu, zaczął się od sprzeczki.
Ale kiedy się okazało, że trzeba ustalić kolejność wydarzeń i dotrzeć
do momentu, w którym sprawy wymknęły się spod kontroli, Cindy
gorączkowo próbowała sobie przypomnieć, o co właściwie pokłóciła
się ze starszą córką. Chyba nie o psa ani o prysznic czy o zbliżający
się ślub siostrzenicy. Zbyt przyziemny, trywialny i nieważny byłby to
powód, żeby miała mówić podniesionym głosem i doprowadzić do
niebezpiecznego skoku ciśnienia.
Jakieś mgliste słowa przeleciały obok nich niczym nagła burza,
ale ich napór mógł najwyżej skruszyć mury i rozsypać kamienie,
natomiast fundamenty pozostawiłby nietknięte. Na pewno nie było to
nadzwyczajne wydarzenie. Ot, zwykły początek dnia. W każdym razie
tak się wówczas Cindy wydawało.
A oto przebieg tej sceny:
Cindy wynurzyła się z sypialni w podniszczonym, granatowo-
zielonym frotowym szlafroku, który kupiła wkrótce potem, gdy ją
opuścił mąż. Przed chwilą umyła głowę i właśnie suszyła ją
ręcznikiem. Włosy miała kasztanowe i krótko przycięte, tak że się
kończyły na linii podbródka.
Na pierwszym piętrze, w końcu holu, Julia, córka Cindy, owinięta
ręcznikiem w żółte i białe pasy, nerwowo chodziła tam i z powrotem
pod drzwiami łazienki, położonej między jej pokojem a sypialnią
siostry. Kipiała w niej złość jak lawa w głębi wulkanu, wstrząsając
całą jej wysoką i szczupłą postacią. Obok niej biegł Elvis, wiecznie
brudny pies rasy wheaten terier, morelowej maści, Julia przywiozła go
ze sobą, kiedy się niespełna rok temu na nowo wprowadziła do domu
matki. Pies szczekał i kłapał pyskiem, obskakując swoją panią.
- Heather, co ty tam, na miłość boską, tak długo robisz? - wołała
Julia, tłukąc pięścią w drzwi łazienki. Ponieważ nie było żadnej
odpowiedzi, przypuściła jeszcze jeden szturm.
- Słyszę, że twoja siostra bierze prysznic - odezwała się Cindy, ale
ledwo się jej te słowa z ust wymknęły, już ich pożałowała.
Julia z niechęcią spojrzała na matkę spod strzechy popielatoblond
włosów, które bardzo starannie co rano prostowała, by je pozbawić
najmniejszego nawet śladu naturalnych skrętów.
- Rzeczywiście...! - rzuciła.
Cindy się zdziwiła, że można w jednym słowie zawrzeć aż tyle
jadu i wyrazić nim tak wiele pogardy.
- Jestem pewna, że Heather za chwilę wyjdzie.
- Ale siedzi tam już pół godziny i boję się, że może dla mnie nie
starczyć ciepłej wody.
- W bojlerze zostanie jeszcze dużo ciepłej wody dla ciebie.
Julia znowu walnęła pięścią w drzwi.
- Przestań, Julio - powiedziała matka. - Nieostrożnym uderzeniem
możesz je uszkodzić.
- Chyba nie wierzysz, że byłabym w stanie rozbić drzwi
uderzeniem ręki? - I dla potwierdzenia swoich słów jeszcze raz w nie
walnęła.
- Julio!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • asael.keep.pl
  •