[ Pobierz całość w formacie PDF ]
książki Vince'a Flynna:
Przerwane kadencje
Przejęcie władzy
Trzecia opcja
Podział władzy
Władza wykonawcza
FLYNN
Władza
wykonawcza
VINCE
PODZIĘKOWANIA
Dziękuję mojej uroczej żonie Lysie za to, że znów utrzy-
mywała ład. Mojej redaktorce Emily Bestler, która wpadła na
świetne pomysły, dzięki którym ta powieść jest lepsza.
Sarah Branham za jej ciężką pracę. Jackowi Romanosowi '1
Carolyn Reidy z Simon & Schuster za ich wsparcie. Pao-
lowi Pepe'owi i działowi graficznemu w Atria Books za
wymyślenie wspaniałej okładki. Larry'emu Nortonowi i dzia-
łowi sprzedaży Simon & Schuster za ich niestrudzoną pracę.
Judith Curr z Atria Books i Louise Burkę z Pocket Books
oraz wszystkim pozostałym ludziom z grupy wydawniczej
S&S, którzy pomogli złożyć tę książkę w całość i puścić ją
w świat.
Mojemu agentowi Sloanowi Harrisowi i Katherine Clu-
verius z ICM za ich ciężką pracę i szczere rady. Carlowi
Pohladowi za wspaniałomyślność i przyjaźń, i za zapew-
nienie mi spokojnego miejsca do pisania. Larry'emu John-
sonowi za to, że znów był niewyczerpanym źródłem in-
formacji. Seanowi Stone'owi za poparcie mnie przy kilku
pomysłach. Billowi Harlowowi, dyrektorowi do spraw pub-
licznych w CIA, za to, że znów cierpliwie odpowiadał na
nie kończący się potok pytań. Paulowi Evancoe, emeryto-
wanemu dowódcy SEAL, który był na tyle uprzejmy, że
podzielił się ze mną swoją mądrością. Agentowi specjal-
nemu FBI Bradowi Garrettowi, który przez całe swoje ży-
cie zawodowe zajmował się zamykaniem złych ludzi. I jak
zawsze wszystkim moim źródłom, które pragną pozostać
anonimowe. Wszelkie błędy w tej powieści są moje i tylko
moje.
7
PRELUDIUM
Szara jednostka przecinała wilgotne nocne powietrze i
ciepłą wodą Morza Filipińskiego z prędkością dwudziestu
pięciu węzłów, napędzana przez dwa cicho pracujące
silniki. Łódź naruszyła prawo międzynarodowe i co naj-
mniej jeden traktat, ale ludzi na pokładzie to nie obcho-
dziło. Sprawami technicznymi, prawnymi i dyplomacją
zajmowali się inni, którzy siedzieli w wygodnych skórza-
nych fotelach, a w ich gabinetach na ścianach wisiały
oprawione dyplomy uczelni z Ivy League*. Mężczyźni sto-
jący na pokładzie łodzi szturmowej „Mark V" byli tutaj,
żeby wykonać pewną robotę, do której należało się zabrać
już wiele miesięcy temu.
Łódź została tak zaprojektowana, by nie wychwyciły jej
radary. Została skonstruowana specjalnie dla US Navy SEAL i
właśnie ją wybierano do przeprowadzania desantów
morskich. Miała dwadzieścia pięć metrów długości, ale za-
nurzała się tylko na półtora metra, i to przy bezruchu i
maksymalnym obciążeniu. Nie była napędzana przez ty- .
pową śrubę, ale dwa pędniki strumieniowe. Wszystko to
pozwalało manewrować nią bardzo blisko brzegu z wielką
precyzją.
Pięciu mężczyzn w czarnych hełmach lotniczych z no-
ktowizorami obsługiwało cztery karabiny maszynowe ka-
libru .50 i granatnik 40 mm. Ośmiu, ubranych w tropi-
kalne mundury polowe i kapelusze pustynne, siedziało na
nadburciach gumowej łodzi desantowej, zwanej RIB, któ-
* Osiem prestiżowych uniwersytetów we wschodniej części Stanów
Zjednoczonych (przyp. tłum.).
9
ra miała być wkrótce spuszczona na wodę z większej jednostki,
i co najmniej po raz dziesiąty przeglądało swój sprzęt. Twarze
mieli pomazane zieloną i czarną farbą maskującą, ale widniał
na nich spokój.
Porucznik Jim Devolis popatrzył w dół na swój oddział,
który przeprowadzał ostatnie kontrole. Obserwował swoich
żołnierzy przy tej czynności nieskończenie wiele razy i z
jakiegoś powodu przypominali mu zawsze wtedy pawiany
iskające się nawzajem. Skrupulatnie badali oporządzenie,
zaczynając od uprzęży bojowych w kształcie litery H, by
upewnić się, że każdy zatrzask jest solidnie zapięty, a wszystkie
zawleczki granatów przyklejone taśmą. Sprzęt do łączności był
sprawdzany raz i drugi. Noktowizory zostały wcześniej
wyposażone w świeże baterie i teraz te drogie urządzenia
optyczne wraz z zapasowymi bateriami umieszczono w
wodoszczelnych torbach przymocowanych do uprzęży. Broń
była zabezpieczona "przed piaskiem za pomocą kondomów
nałożonych
na
wyloty luf oraz silikonowego szczeliwa, którym
posmarowano dookoła gniazda magazynków i suwadeł
zamków. Jedyną osobą niosącą dziś wieczorem plecak będzie
sanitariusz oddziału. Devolis miał nadzieję, że nie będą
potrzebować jego umiejętności. Grupa podróżowała z
niewielkim obciążeniem. Żadnych racji żywnościowych, tylko
po dwa batony Power Bar dla każdego. Plan był taki, żeby
zrobić swoje i wycofać się, zanim wzejdzie słońce. Tak
właśnie, jak SEAL lubiło najbardziej.
Napięcie rosło, gdy zbliżali się do punktu granicznego.
Devolis z zadowoleniem zobaczył, że gadanina ucichła.
Przyszedł czas, żeby spoważnieć. Obrócił głowę w prawo i
nieco ją pochylił, a jego wargi odnalazły rurkę wychodzącą z
neoprenowego pojemnika z wodą w plecaku. Pociągnął przez
nią pełen łyk świeżej wody. Mężczyźni pili od dwóch dni tyle
wody, ile mogli utrzymać. Nawodnienie przed operacją było
kluczową sprawą w tej części świata. Nawet w nocy
temperatura wynosiła tu nadal około trzydziestu stopni, a
wilgotność dochodziła do osiemdziesięciu procent. Nie pocili
się w swoich mundurach jedynie dzięki wietrzykowi
tworzonemu przez łódź płynącą spokojnie z prędkością
dwudziestu kilku węzłów. Kiedy jednak wy-
10
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • asael.keep.pl