[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Fisting
Już jadąc do niego odczuwałam pewien niepokój i duże podekscytowanie. Godzina jazdy zleciała na zastanawianiu się, czy dobrze zrobiłam godząc się na tę umowę. Wiedziałam, że jest jeszcze czas, by się wycofać… Zaprowadził mnie do znanego mi dobrze pokoju. Na kominku palił się ogień, rzucając lekką poświatę na spowite w ciemnościach pomieszczenie. Panowała zupełna cisza… Kładąc się do łóżka starałam się nie zwracać uwagi na podczepione od spodu pasy, symbol zabawy, jaką przyjdzie nam niedługo zacząć. Na razie byliśmy parą kochanków oddających się zwykłym przyjemnościom… W końcu nadszedł czas. Ostatnie spojrzenie w oczy, nieme przyzwolenie we wzroku, próba ukrycia strachu i opanowania się… Potem zasłonił mi oczy kawałkiem materiału. Zaczęło się. Miałam uklęknąć na środku łóżka, potem położyć tułów na poduszkach i oprzeć na rękach. Mogłam się jeszcze wycofać, powiedzieć po prostu „Nie”, ale ciekawość zwyciężyła. Gdy czułam, jak przymocowuje moje ręce pasami, zadrżałam. Ze strachu oraz narastającego we mnie podniecenia, oczekiwania, niepewności. Potem przywiązał moje nogi, stopy i kolana, wreszcie ostatni pas przycisnął mój tułów do poduszek. Nie mogłam się w ogóle poruszyć, klęczałam wypięta czekając z podekscytowaniem na jego kolejny ruch, choć dobrze wiedziałam, co za chwilę nastąpi. To był ostatnie moment, żeby zrezygnować, ale ja już podjęłam decyzję. Za chwile wsadził mi coś w usta, jakiś knebel, i od tej chwili byłam zdana tylko na niego. Byłam zdziwiona delikatnością jego ruchów, jakby chciał mnie przekonać, że nie ma się czego obawiać, że wszystko będzie dobrze. Poczułam, jak nakłada nawilżacz, na razie wokół mojej dziurki. Następnie zanurzył we mnie palec, potem drugi. Seks analny nie był już dla mnie niczym nowym, dlatego opanowałam odruch zaciśnięcia mięśni. Pozwoliłam mu na coraz głębsze penetrowanie, naniesienie nawilżacza, ciągłe rozciąganie mięśni. Poczułam, że drugą ręką zaczął pieścić moją łechtaczkę. Chciałam jakoś zareagować, odpowiedzieć na pieszczotę, ale jedyne co mi się udało zrobić, to lekko poruszyć biodrami. Nie przerywając pieszczot powoli wsunął trzeci palec i zaczął nimi delikatnie poruszać. Strach i niepewność powoli zaczęły ustępować rosnącemu podnieceniu. Kiedy poczułam w sobie czwarty palec, zadrżałam. Dotąd wszystko było OK, nie odczuwałam żadnego bólu, jedynie przyjemność. Wysunął się ze mnie tylko po to, by nałożyć kolejną warstwę nawilżacza. Za chwilę znów poczułam, jak wchodzi w mój otworek. Tym razem mnie jednak zabolało. Odruchowo próbowałam się cofnąć, ale pasy skutecznie blokowały moje ruchy. Niemalże krzyknęłam z bólu, ale knebel stłumił moje jęki. Na chwilę przestał napierać, lecz zdążyłam ledwie złapać oddech, gdy poczułam go znów. Ból stawał się coraz silniejszy. Zaczęłam się wiercić, szarpać, ale to nic nie dawało. Z każdym moim ruchem on napierał coraz mocniej, silniej rozciągając moją dziurkę. Czułam się, jakby coś mnie rozrywało. Wiedziałam, że nie powinna stać mi się żadna krzywda, ale zaczęłam panikować. Zacisnęłam na moment mięśnie, ale w tym momencie nagły ból, jak impuls elektryczny, przeszedł przez moje ciało. Wydałam z ust jakiś krzyk, choć bardziej to chyba przypominało ryk, z oczu popłynęły pierwsze łzy. Zagryzłam zęby na wetkniętym w usta materiale, w pięściach miałam zmięte prześcieradło, oczy mocno zaciśnięte. Wiedziałam, że najgorsze jeszcze przede mną, ale powoli opadałam z sił. On ciągle lekko wycofywał dłoń, by za moment wsunąć ją nieco głębiej. Każdy taki ruch powodował kolejną falę bólu docierającą do mózgu. Chwilę potem następował mój ryk, szarpnięcie pasami, rozpaczliwe wierzganie nogami. Byłam zupełnie bezsilna, mogłam się tylko mu poddać. Zdawałam sobie sprawę, że im szybciej on to zrobi, tym krócej będę cierpieć. Tym bardziej, że powoli traciłam już siły na tę i tak z góry przegraną walkę. Wiedziałam, że on i tak to zrobi i był już bardzo blisko celu. Powoli moje zmysły zaczęły ograniczać się tylko do odbioru bólu. Nie słyszałam już własnego jęku, nie czułam pasów obcierających moje ręce i nogi, nie wiem, czy dalej mnie pieścił. Zaczęłam zapadać się w cierpieniu, tracić kontakt z rzeczywistością. W tym momencie poczułam, jak przeszywa mnie straszny ból, jakby ktoś mnie rozerwał. Zawyłam, szarpnęłam pasami i opadłam bez czucia na łóżko. Dopiero po chwili poczułam, jak on porusza dłonią w środku. Ból chyba trochę się zmniejszył, albo ja byłam jeszcze zbyt otępiała, by prawidłowo ocenić. Powoli docierało do mnie, co się przed chwilą stało. Jego ręka była we mnie, czułam każdy najmniejszy ruch. Ból zaczął powoli ustępować, jego miejsce zaczęło zajmować jakże dziwne a zarazem przyjemne uczucie wypełnienia. Zaczął powoli wsuwać i wycofywać rękę, za każdym razem sięgając coraz głębiej. Powoli docierały do mnie moje jęki, choć tym razem były one wyrazem również rozkoszy. Znów czułam ból w nadgarstkach i kostkach, zapewne miałam tam już obtartą skórę. W ustach poczułam lekko słonawy smak krwi. Jego palce pieściły moją łechtaczkę, a ja zastanawiałam się, czy choć na chwilę zaprzestał tej pieszczoty. Jego ręka poruszała się coraz szybciej. Za każdym razem odczuwałam coraz silniejszy ból. Ale tym razem pochodził on z wnętrza mego ciała, nie był porównywalny z tym, czego dotychczas doświadczyłam. Równocześnie i jego pieszczoty przybrały na intensywności, przez co ponownie zaczęłam jęczeć i szarpać się w swoich więzach. Znów moje odczucia znacznie zawęziły się, obejmując tylko rozkosz oraz ból. Nie miałam pojęcia co się ze mną dzieje, straciłam zupełnie poczucie czasu. Z każdym kolejnym pchnięciem coraz bardziej zapadałam się w przyjemności, równocześnie coraz intensywniej odczuwając ból. Z trudem łapałam oddech, po policzkach spływały łzy, zaś ciałem zaczęły wstrząsać dreszcze. Nagle pierwsza fala orgazmu uderzyła mi do mózgu. Niemal w tym samym momencie poczułam straszny ból dochodzący z mojego wnętrza. Oszołomiona tak sprzecznymi odczuciami, zarazem cierpiąc jak i wznosząc się na szczyty przyjemności, zaczęłam tracić poczucie rzeczywistości. Mózg, jakby przeciążony intensywnością napływających bodźców, stopniowo wyłączał się, pogrążając mnie w błogiej nieświadomości… Gdy otworzyłam oczy, leżał koło mnie i bawił się moimi włosami. Poruszyłam się lekko, ale przeszył mnie koszmarny ból. Dopiero po chwili dotarło do mnie, że już po wszystkim, że znów jestem wolna. Znów się ruszyłam, tym razem ból był troszkę mniejszy. Tak jakby moje ciało chciało jak najszybciej zapomnieć o torturach ostatniego wieczoru. Popatrzyłam na niego przez łzy i dostrzegłam lekki uśmiech na jego ustach. Starałam też się uśmiechnąć i choć zapewne bardziej przypominało to jakiś grymas wiedziałam, że on zrozumiał, co chciałam przekazać. Znów zamknęłam oczy, przytuliłam się do niego i oparłam głowę na jego ramieniu. Zasnęłam…
[ Pobierz całość w formacie PDF ]