[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ian Fleming
RYZYKO
przełożył: Jarosław Kotarski
Warszawa 1990
Tytuł oryginału: "Risico", "The Property of a Lady"
RYZYKO
- Ten pizness to dusze ryzyko. Słowa padły
przytłumione przez gruby wąs, a twarde, czarne
oczy powoli przesunęły się po twarzy Bonda,
nieruchomiejąc na jego dłoniach osłaniających
papierowe zapałki z nadrukiem Albergo Colomba
dOro. James czuł tę lustrację, która trwała
nieprzerwanie od momentu spotkania w barze
Excelsior dwie godziny temu. Powiedziano mu, by
szukał samotnego mężczyzny z dużym wąsem,
pijącego Alexandrę, co zaskoczyło Bonda. Alexandra
to damski trunek, natomiast jako sygnał
rozpoznawczy była o wiele lepsza niż zwinięte gazety,
kwiaty w butonierce czy hasła rzucające się w oczy,
bądź wpadające w uszy uważniejszych sąsiadów.
Kristatos zaczął zresztą spotkanie od małego testu.
Gdy James zjawił się, w barze nie zauważył nikogo
wśród dwudziestu gości, kto miałby cokolwiek
przypominającego wąs, za" to na narożnikowym
stole, skrytym za oliwkami, stała wysoka szklanka ze
śmietaną i wódką. Doszedł tam i siadł na jednym z
krzeseł.
- Dobry wieczór, sir - kelner zmaterializował się
prawie natychmiast. - Signor Kristatos jest w kabinie
telefonicznej.
- Poczekam. ProszÄ™ Negroni z Gordon Gin.
- Negroni, uno z Gordonem - skłonił się kelner,
odchodzÄ…c w stronÄ™ baru.
- Przepraszam - oznajmił głęboki bas, a potężna,
owłosiona dłoń przestawiła sąsiednie krzesło jak
zabawkę. - Musiałem zamienić parę słów z Alfredo.
Nie uścisnęli sobie dłoni, a gdyby ktoś ich
obserwował, odniósłby wrażenie, że są starymi
współpracownikami robiącymi wspólnie jakieś
interesy.
- Jak jego chłopak? - odbił piłeczkę James. Czarne
oczy zwęziły się, oceniając przeciwnika - tak, to był
zawodowiec.
- Bez zmian, a czego można oczekiwać?
- Grypa to przykra sprawa. Zjawiło się Negroni i
obaj zamilkli. Byli zadowoleni, że mają do czynienia
z kimś tej samej klasy, co w tej profesji było
rzadkością. Najczęściej pracę w tandemie
rozpoczynało się od utraty wiary w partnera. W
przypadku Jamesa często zaczynało się od lekkiego
swądu spalenizny oznaczającego, że jego legenda
zaczynała być podejrzana i w krótkim czasie spłonie
dokumentnie, co dawało mu wolny wybór - skończyć
grę lub ją kontynuować, czekając na kule. Tym
razem nic nie śmierdziało." Mimo to po dwóch
godzinach spędzonych w niewielkiej restauracji przy
Piazza di Spagna o nazwie Colomba d'Oro z
zaskoczeniem stwierdził, że w dalszym ciągu jest
obiektem oceny. Kristatos nadal obserwował go,
zastanawiając się, czy może mu zaufać. Uwaga o
ryzyku była najbliższą tematu i w ogóle przyznania,
że może między nimi być mowa o jakimś interesie.
Było to dobrym znakiem, gdyż takie środki
ostrożności oznaczać mogły tylko jedno - intuicja M
była dobra i Kristatos faktycznie coś wie. Bond
wrzucił zapałkę do popielniczki i powiedział
Å‚agodnie:
- Kiedyś nauczono mnie, że jakikolwiek interes
mający więcej niż dziesięć procent zysku albo
dokonywany po godzinie dwudziestej pierwszej jest
niebezpieczny. Ten, który spowodował nasze
spotkanie, daje zysk tysiÄ…ckrotny, a interes
przeprowadzany jest wyłącznie w nocy, co powoduje,
że musi być ryzykowny - zniżył głos. - Co do
funduszy, to nie ma obaw, sÄ… i to w dowolnej
walucie. Mogą być brytyjskie funty, szwajcarskie
franki, wenezuelskie boliwary... do wyboru.
- Cieszę się. Mam już dość włoskiego lira - Signor
Kristatos sięgnął po menu - ale wpierw coś zjedzmy.
Z pustym żołądkiem nie powinno się rozmawiać o
poważnym piznessie. Tydzień temu M posłał po
Jamesa i ledwie ten wszedł zapytał:
- Jesteś zajęty czymś, 007?
- Tylko papierkami, sir.
- Co to znaczy, tylko papierkami? - widać było, że M
nie jest w najlepszym humorze. - Kto nie ma takiej
roboty?
- Miałem na myśli to, że nie zajmuję się niczym
aktywnym, sir.
- Tak ci siÄ™ tylko wydaje - M pchnÄ…Å‚ po blacie w jego
stronę stertę wiśniowych akt tak silnie, że James
ledwie zdążył je złapać tuż przed upadkiem na
podłogę.
- Masz tu faktycznie papierkową robotę i to już
zrobioną - głównie przez Scotland Yard. Do tego
Home Office, Ministerstwo Zdrowia i raporty z
Międzynarodowego Biura Kontroli Opium z
Genewy. Przeczytaj to, masz na to resztÄ™ dnia i
większość nocy. Jutro lecisz do Rzymu i masz dostać
szefa. Jasne? Bond stwierdził, że jasne, rozumiejąc
jednocześnie powody nastroju M, który niczego
bardziej nie cierpiał, jak wypożyczać swoich ludzi do
innych niż służbowe zadań. Służbowe zadania zaś
obejmowały wywiad, kontrwywiad i w miarę
potrzeby sabotaż
- wszystko inne było nadużywaniem służby i jej
funduszy, które, Bóg jedyny wiedział, jak są
niewystarczajÄ…ce.
- Pytania? - ton głosu M wyraźnie mówił mu, żeby
ich nie miał i dobrze by było, gdyby zabrał się z
aktami do wszystkich diabłów. James wiedział, że
tylko niewielka część jego zachowania jest grą. M
miał swoje zagrywki, które były słynne wśród jego
podwładnych, o czym zresztą wiedział i co go
bynajmniej nie wzruszało. Jedną z głównych, było
niewypożyczanie ludzi do zadań innych niż czysty
wywiad, mniejszymi było niezatrudnianie osób
majÄ…cych brody albo doskonale opanowane dwa
języki, kompletne ignorowanie osób starających się
wywrzeć na niego presję poprzez członków rodziny
czy układy w rządzie, albo nie obdarzanie zaufaniem
tych, którzy po służbie zwracali się doń "sir", czy w
końcu pokładanie prawie bezgranicznego zaufania w
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • asael.keep.pl
  •