[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tytuł oryginału: 1632Copyright Š2000, 2006 Eric Flint. Wszelkie prawa zastrzeżone.Prawa do wydania polskiego należš do ISA Sp. z o.o., Warszawa 2006.Wszystkie postacie występujšce w tej ksišżce sš fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób prawdziwych, żyjšcych lub nie, jest całkowicie przypadkowe.Mojej matce,Mary Jeanne McCormick Flint,oraz Wirginii Zachodniej,z której pochodzi.PrologTej tajemnicy nigdy nie udało się wyjanić. Podobnie jak meteor tunguski czy krater Walhalla na Callisto2, dołšczy ona do katalogu zjawisk niewytłumaczalnych. Gdy po paru miesišcach stało się już jasne, że nie uda się znaleć żadnej szybkiej odpowiedzi, oczy całego wiata zaczęły stopniowo kierować się w innš stronę. Przez kilka lat ludzie opłakujšcy swych bliskich naciskali na władze, aby kontynuowały ledztwo, ale niestety, do tego potrzebni byli prawnicy, a tych włanie zabrakło. Sšd prędko ustalił, że katastrofa w Grant-ville była woła bożš, więc z tego tytułu nie należy się żadne odszkodowanie. W cišgu dziesięciu lat katastrofa, wzorem zabójstwa Kennedy 'ego, stalš się pożywkš dla fanatyków i zapaleńców, dzięki czemu nie było jej dane odejć w zapomnienie. Prawdopodobnie jednak żaden szanujšcy się naukowiec nie żywił nadziei, że zagadkę uda się ostatecznie rozwikłać.Teorii, rzecz jasna, nie brakowało, choć z przyrzšdów pomiarowych nie dało się niczego konkretnego odczytać. Niewielka czarna dziura przeszła przez atmosferę Ziemi - to była jedna z teorii. Inna (popularna do czasu, gdy w wietle póniejszych odkryć odrzucono obliczenia, na których się opierała) głosiła, że to oderwana superstruna* wymierzyła planecie lekko chybiony cios.Jedynš osobš, która była bliska zrozumienia, że oto powstał nowy wiat, był pewien biolog, Hank Tapper - student trzeciego roku biologii - dołšczony praktycznie w ostatniej chwili do jednej z ekip geologów, wysianych w celu zgłębienia przyczyn katastrofy. Spędzili oni kilka miesięcy na badaniu obszaru, który zastšpił częć Wirginii Zachodniej. Jedynym wnioskiem, do jakiego doszli, było to, że ów nowy obszar nie był naturalnš częciš rejonu. Był on10 Erie Flintjednak bez wštpienia pochodzenia ziemskiego, co całkowicie ostudziło zapał UFO-maniaków.Obcy teren został zmierzony, i to doć dokładnie. Tworzył idealnš półkulę o promieniu pięciu kilometrów. Kiedy ekipa geologów odjechała, Tapper pozostał tam jeszcze przez kilka miesięcy. W końcu doszedł do wniosku, że identyczna flora i fauna występuje w pewnych częciach Europy rodkowej. Ogarnęło go podniecenie. Jego odkrycie pokrywało się z raportem archeologicznym, który - bardzo, ale to bardzo niemiało - sugerował, że zrujnowane domostwa odnalezione na nowym obszarze przywodzš na myl przełom pónego redniowiecza i wczesnego okresu nowożytnego na ziemiach niemieckich. Podobnie było z siedmioma ciałami - dwóch mężczyzn, dwóch kobiet oraz trojga dzieci - znalezionymi w jednym z domów. Ogień w znacznym stopniu uszkodził zwłoki, jednak lady na kociach wskazywały, że przynajmniej dwie sporód siedmiu osób zamordowano przy użyciu broni siecznej dużych rozmiarów.Badania zębów wskazywały na to, że ci ludzie albo nie należeli do epoki współczesnej, albo też - z niejasnych względów - ich uzębienie nigdy nie było leczone. Z drugiej jednak strony ekspertyza jednoznacznie stwierdzała, że morderstwa popełniono niedawno. Ponadto w momencie odnalezienia domostw z ich zgliszczy wcišż jeszcze unosił się dym.Przez kolejne miesišce Tapper sprawdzał, czy gdzie w Europie rodkowej nie zniknšł jaki fragment terenu, ale niestety niczego nie znalazł.Jedynym możliwym wyjanieniem było przeniesienie zarówno w czasie, jak i w przestrzeni. Tapper miał przed sobš dobrze zapowiadajšcš się karierę, która ległaby w gruzach, gdyby ujawnił swe przypuszczenia bez okazania jakichkolwiek dowodów. A jeli miał rację, to nie mogło być mowy o dowodach. Jeżeli cokolwiek pozostało z zaginionego terenu, przepadło gdzie w otchłaniTak więc Tapper musiał się pogodzić z tym, że jego całoroczny wysiłek poszedł na marne. Opublikował, rzecz jasna, wyniki swoich badań, lecz jedynie w postaci suchych i rzeczowych sprawozdań, i to w mało znaczšcych periodykach. Niczego nie sugerował, nie starał się nawet wycišgać wniosków -zależało mu na braku jakiegokolwiek zainteresowania ze strony opinii publicznej.I dobrze się stało. Zrujnowałby sobie bowiem karierę, i to na próżno -nikt by mu nie uwierzył. A gdyby nawet kto taki się znalazł, to najbardziej skrupulatne przetrzšnięcie Europy rodkowej nie wykazałoby istnienia tam pasujšcej półkuli. Ona oczywicie tam była - w rejonie Niemiec zwanym Turyngiš - ale prawie czterysta lat wczeniej i jedynie przez ułamek sekundy. Gdy tylko dokonało się przemieszczenie obydwu półkul, nowy wiat oddzielił się od starego.Poza tym prawda była dużo dziwniejsza niż to, co przychodziło Tapperowi do głowy, choć nawet on przypuszczał, że przyczynš mógł być jaki galaktyczny kataklizm.* * *W rzeczywistoci katastrofa w Grantville była skutkiem tego, co ówczeni ludzie zwykli nazywać przestępczš nieumylnociš ". Spowodował jš odłamek kosmicznego miecia, oderwany fragment czego, co (z braku lepszego okrelenia) mogłoby zostać nazwane dziełem sztuki. Można by rzec: odłamek rzeby. Assiti dawali upust swym solipsystycznym4 zapędom przy użyciu materii czasoprzestrzennej, nie zdajšc sobie sprawy z wpływu, jaki ich sztuka" wywiera na resztę wszechwiata.Osiemdziesišt pięć milionów lat póniej Assiti zostali unicestwieni przez Fta Tei. Jak na ironię, Fta Tei byli bocznym odgałęzieniem jednego z wielu gatunków wywodzšcych się z rasy ludzkiej. Nie powodowała nimi jednak chęć zemsty. Fta Tei nie mieli pojęcia o swych korzeniach sięgajšcych odległej planety zwanej Ziemiš, a tym bardziej nie wiedzieli o katastrofie, która miała tam miejsce. Przyczynš eksterminacji było to, że -pomimo wielu wyranych ostrzeżeń -Assiti nie przestali oddawać się swej szkodliwej i nieodpowiedzialnej sztuce.Rozdział 1Przepraszam za moich rodziców, Mikę. - Tom spojrzał na wspomnianš parę wzrokiem pełnym żalu. - Miałem nadzieję, że... - Urwał, lekko wzdychajšc. - Naprawdę mi przykro. Władowałe w to kupę kasy.Mikę Stearns skierował wzrok tam, gdzie jego kolega. Matka i ojciec Toma Simpsona stali pod cianš stołówki, jakie piętaacie metrów dalej, sztywno i ze skwaszonymi minami. Swoje bardzo kosztowne ubrania nosili tak, jak gdyby przywdziali pełnš zbroję płytowš. Filiżanki z ponczem trzymali kciukiem i palcem wskazujšcym, jakby chcieli w ten sposób odcišć się od odbywajšcej się uroczystoci.Mikę powstrzymał się od umiechu. No tak. Wysłannicy cywilizacji przestrzegajšcy savoir-vivre'u w krainie ludożerców".- Nie przejmuj się tym, stary - powiedział łagodnie. Przestał obserwować nadętš dwójkę spod ciany i zajšł się lustrowaniem tłumu. Oczy błyszczały mu z zadowolenia.Stołówka była bardzo dużym pomieszczeniem. ciany w praktycznym kre-mowo-szarym kolorze pokryto nieprzebranš ilociš dekoracji, które brak dobrego smaku nadrabiały pogodš ducha i radosnš żywiołowociš. Puste krzesła przesunięto pod ciany, długie stoły ustawione nieopodal kuchni zastawiono jedzeniem i piciem.Nie było kawioru ani szampana. Wiele zgromadzonych w sali osób nie ucieszyłoby się na widok pierwszego dania (rybie jaja, co za paskudztwo!"), drugie za było zabronione przez regulamin liceum. Ale Mikę się nie przejmował. Znał tych ludzi i wiedział, że doceniš skromny poczęstunek i podziękujš, nawet16 Erie Flintjeli dla bogatych i wyrafinowanych miastowych jest on poniżej wszelkiej krytyki. Dotyczyło to głównie dorosłych, w znacznie mniejszym za stopniu tabunu dzieci biegajšcych po całym pomieszczeniu.Mikę poklepał młodszego kolegę po ramieniu. Przypominało to nieco poklepywanie zwalistego wołu. Tom był najlepszym blokujšcym wród futboli-stów reprezentujšcych barwy Uniwersytetu Wirginii Zachodniej i z całš pewnociš wyglšdał na kogo takiego.- Moja siostra polubiła ciebie, a nie twoich rodziców. Tom skrzywił się.- Co z tego? Mogliby chociaż... Jeli mieli zamiar tak się zachowywać, to po cholerę w ogóle przyszli?Mikę zerknšł na niego. Pomimo ogromnych gabarytów kolegi nie musiał zadzierać głowy. Choć wagowo nie mógł się z nim równać - Tom był cięższy o dobre 45 kilogramów - obydwaj byli mniej więcej tego samego wzrostu; mieli nieco powyżej metra osiemdziesięciu.Tom powrócił do niechętnego wpatrywania się w rodziców. Podobnie jak w ich przypadku, także jego twarz przybrała postać kamiennej maski. Mikę niepostrzeżenie mierzył wzrokiem swego wieżo upieczonego szwagra.I to bardzo wieżo. lub odbył się niespełna dwie godziny wczeniej w małym kociele, odległym od budynku liceum o nieco ponad półtora kilometra. Rodzice Toma już podczas ceremonii kocielnej byli wynioli i aroganccy. Ich syn powinien był wzišć kameralny lub w porzšdnej episkopalnej katedrze, anie... nie...Nie doć, że duchowny to wieniak, to jeszcze ta wsiowa szopalMikę wraz z siostrš całe lata temu porzucili rygorystycznš wiarę swych przodków na korzyć spokojnego agnostycyzmu, jednak żadne z dwójki rodzeństwa nawet nie pomylało o tym, że lub Rity miałby się odbyć w jakim innym miejscu. Pastor był przyjacielem rodziny, podobnie jak jego ojciec i ojciec jego ojca. I choć ceremonia utrzymana była w duchu kalwinistycznego fundamentalizmu, w niczym im to nie przeszkadzało. Mikę stłumił miech. Choćby dla samego widoku rodziców Toma, gotujšcych się z wciekłoci na wzmiankę o siarce i ogniu piekielnym, warto było przyjć na mszę.Dobry humor szybko go jednak opucił. Dostrzegł czajšcy się w oczach Toma ból. Zadawniony ból, jak przypuszczał. Tępy, stały ból mężczyzny nie akceptowanego przez własnego ojca już od chłopięcych lat.Tom urodził s...
[ Pobierz całość w formacie PDF ]