[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Fioretti Phillipa
Włoska tajemnica
Ona – piękna właścicielka antykwariatu, miłośniczka stylu vintage oraz aromatycznych
konfitur robionych według dawnych receptur.
On – absolwent akademii sztuk pięknych, pełen sprzeczności seksowny wrażliwiec
zaangażowany przez sycylijskiego mafiosa, by odzyskał zaginione dzieła sztuki.
Połączyła ich tajemnica kradzieży bezcennej erotycznej księgi, podróż do Rzymu oraz
namiętny romans.
ROZDZIAŁ 1
Lily przerzucała stęchłe karty książki, przeklinając pod nosem larwy muchy tse-tse. Z
hukiem odłożyła tom na stos podobnych dzieł. Jak przez jedną transakcję zaprzepaścić
całoroczny dochód? Powierzyć Robbiemu kartę kredytową i wysłać go do Afryki. Koszt
wykupienia całego składu księgarni pana V. P. Sindraha, handlującego używanymi
książkami na tylnych uliczkach Nairobi, był stanowczo za wysoki. Robbie przywlókł to
wszystko ze sobą w nadziei, że wśród śmieci, które zazwyczaj stanowiły książki z drugiej
ręki, natrafią na jakąś perełkę. Lily zostało już tylko kilka pudeł, ale poddała się i poszła
spać, a Robbie niech sobie spędzi noc w budzie Otta. A jeśli zmarznie? Cóż, zawsze może
się przykryć starymi, pokrytymi pleśnią czytadłami.
Czerwone dachy i baseny majaczyły w oddali. William zerknął na nie z góry, po czym
wrócił do przeglądania
notatek, czując w prawym uchu narastający powoli ból. Schwartzman i Trevennen,
antykwariusze, dzielnica Paddington w Sydney. Gdyby zdawali sobie sprawę z tego, co
zakupili, i z niebezpieczeństwa, w jakim się znaleźli, nie rozgłaszaliby swojego adresu tak
beztrosko.
Samolot wylądował, potrząsając pasażerami i wydając ogłuszający ryk. Kilka osób
zaklaskało, jakby lot z Nairobi do Sydney był cudem nadprzyrodzonym. Klepiąc się w
ucho, poczekał, aż większość podróżnych opuści kabinę. Przed bramką przylotów kłębił
się tłum. Wzrok ludzi poszukujących swoich bliskich prześlizgiwał się po jego twarzy.
Okrzyki powitania i śmiech rozbrzmiewały wokół, rodziny ściskały się, pary całowały
namiętnie, a dzieci popychano w stronę stęsknionych dziadków. William sprawdził
komórkę i skierował się ku postojowi taksówek.
Robbie patrzył, jak pies obwąchuje ostatnie z pudeł. Przynajmniej jedna istota cieszyła się
z jego łupów. Z westchnieniem otworzył kolejne pudło i zaczął przeszukiwać jego
zakurzoną zawartość. Nagle uwagę Robbiego przyciągnął tom formatu folio owinięty
szarym papierem. Odpakował go ostrożnie, strzepując kurz z okładki. Pod palcami czuł
stary, gruby pergamin. Francuski tekst wydrukowany był pismem, jakie Robbie widywał
jedynie w dziełach z osiemnastego wieku.
Znużenie zniknęło jak ręką odjął.
Obrócił się do laptopa i wstukał w wyszukiwarce tytuł księgi. Następnie z powrotem
opakował dzieło i delikatnie odłożył je na bok, po czym rzucił się do
przeszukiwania pozostałych pudeł. Nie natrafił już jednak na nic godnego uwagi.
W ostrym świetle garażowej jarzeniówki Robbie ponownie sprawdził ekran komputera, po
czym wrócił do stronic dzieła. Nagie nimfy, falliczne rzeźby, bachantki, jurni satyrowie i
obywatele starożytnego Rzymu w trakcie nocy poślubnych spoglądali na niego z kart
księgi.
Ale to nie zawartość dzieła zaszokowała Robbiego, lecz świadomość, że właśnie ono,
leżące pośrodku zatęchłego garażu, należy do najcenniejszych książek na świecie, a na
dodatek jest jego własnością.
Jego i Lily, rzecz jasna.
Robbie wszedł do środka. Lily nadal spała, miał więc trochę czasu, by zastanowić się, co
zrobić z książką. Usiadł przy biurku w antykwariacie i zaczął obracać w palcach długopis.
Dzwonek telefonu tak go zaskoczył, że długopis wyleciał mu z dłoni.
- Chciałbym rozmawiać z Robertem Schwartzmanem.
- Przy telefonie.
- Nazywam się William Isyanov. Jestem pracownikiem londyńskiej firmy Weston,
działającej w branży sztuk pięknych.
Robbie zdjął nogi z biurka i chwycił za długopis. Sztuki piękne? Londyn? To mogło być
coś dużego -klient przez duże „K"! Nie miał co prawda pojęcia, które z książek w jego
zbiorach mogłyby zainteresować tak zacną organizację...
- Panie Schwartzman?
- Tak, tak, słucham. Czym mogę panu służyć? - spytał z lekkim drżeniem w głosie.
- Jestem na tropie pewnej książki i sądzę, że pan może wiedzieć, gdzie jej szukać. Jej
autorem jest pułkownik Colonel César Fanin, data wydania to rok
1816,
a tytuł:
Musée
royal de Naples. Peintures, bronzes et statues erotiques du cabinet secret, avec leur
explication.
Zawiera oryginalne litografie erotycznych dzieł sztuki odkrytych podczas
pierwszych wykopalisk w Pompejach.
Robbie zawahał się. Marszcząc brwi, popatrzył na Otta. Pies odwzajemnił spojrzenie, nie
mrugnąwszy okiem. Otto ubóstwiał Robbiego tak, jak małe dziecko uwielbia tatę, który
często przebywa gdzieś daleko.
- Tak, znam tę księgę.
Kupiec, tak szybko! Niewiarygodne. Zaczął przekopywać bałagan na biurku: buteleczki
lakieru do paznokci, przepisy, recenzje książek powycinane z gazet, rachunki, faktury,
kartki z przypomnieniem, co jeszcze trzeba zrobić. Lily musi jakoś opanować ten chaos.
Przerzucając na drugi koniec biurka przepis na ostry sos śliwkowy, odzyskał wreszcie
długopis i czekał na odpowiedź.
- Działam w imieniu klienta, któremu skradziono owo dzieło.
Robbie o mało nie rzucił słuchawką. Zakrył ją dłonią i zaklął.
Otto podniósł łeb i zerknął na drzwi. Jakiś intruz?
- Liczę na to, że pomoże mi pan rozwiać kilka wątpliwości. Czy mógłby się pan jutro ze
mną spotkać?
Robbie z wściekłością popatrzył na telefon. Nie, nie mógłby. Żaden termin nie będzie
odpowiedni. Książka należała już do niego!
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • asael.keep.pl